Ostatnio mojej córce przyśnił się sen, który usiłowałysmy rozgryźć. Pokrótce było w nim tak: jest skalista góra, z której schodzimy. Natrafiamy na przepaść, ale przechodzimy przez nią dzięki linie, która pojawiła się na sąsiednim stoku. Na linie są regularnie rozmieszczone węzły, przypominające zwinięte ludzkie ciała. Jednego z tych węzłów brakuje. Dalej stok robi się oblodzony i znowu nie wiadomo , jak zejść. Odbieram telefon - dzwoni jakiś duch
i każe szukać nart. Narty te podobne są do zamrożonego wilka, czy hieny. Zjeżdżamy na dół. Koniec.
Ogólnie moja interpretacja szła w kierunku problemu, który uda się rozwiązać przy pomocy osoby trzeciej. Stawiałam na sprawy bardziej emocjonalno- towarzyskie. Zamrożonego stwora odczytałam jako zawieszoną sytuację.
Postanowiłam położyć karty z pytaniem, co ten sen oznaczał.
4 karty -
sytuacja ogólna:
1. Sprawiedliwość 2. VI Mieczy - to mnie zaskoczyło, bo to kwestie formalne, urzędowe, umowy a przy tym karta brama - jakaś otwarta sprawa,
podstawa, podłoże sprawy:
3. IX Pustelnik - starsza osoba, w moich kartach zwrócony ku Karcie Sprawiedliwości, czyli mający z nią jakiś związek,
wynik:
4. III Monety - dotyczy pieniędzy, znowu umowa, sprawa rozwojowa.
Co się okazało-tego samego dnia zadzwonił do mnie mój ojciec - osoba starsza, emeryt, narzekając na problemy z telefonem. Pod koniec lata rodzice podpisali umowę z nowym operatorem, a od października telefon "zaniemówił" - karta Sprawiedliwości czasowo może odnosić się do Wagi, miesiąc październik. Kiedy zadzwoniłam do operatora konsultant stwierdził, że w ciągu 3 dni łącze będzie sprawne.
Właściwie pierwszy raz położyłam karty na znaczenie snu. Macie może podobne doświadczenia tego typu?
Nowości 
Mapa Strony 
Index Mapy strony 
RSS 
dziwnym trafem ludzi była masa / szliśmy taką kolumną do tego pomnika - niby nic nadzwyczajnego ale ktoś z tego tłumu krzyknął "żmije" spojrzałem pod nogi a tam były dwa węże -ludzie zaczęli uciekać ja również ale po chwili zauważyłem że tej gadziny jest mnóstwo , niektóre były małe a inne większe - wiedziałem ze jak się rusze to mnie dziabną , no a jak się nie rusze to się "zlezie" ich więcej , postanowiłem skoczyć tam gdzie był tylko jeden mały wąż (pomyślałem ze jak skocze mu na głowe to mnie nie ugryzie) - jak pomyślałem tak zrobiłem ale ten wąż mi się "wysmyknął" - był mały - koloru "kremowego - żółtego - nie ważne był jasny 
Fu 
Straszne 
(śmieszy mnie ta nazwa) czy żurek. Jadłem ją dlatego bo nie chcialem zrobić przykrości panu domu, który mnie tak chwalił za pomoc; a w przeszłości i on sam pomagał mi. 
