Ja również miałam pewne doświedczenie, było to bardzo dawno ale wywarło takie wrażenie/piętno (nie wiem jak to nazwać), że bardzo dobrze to zapamiętałam ze szczegółami do dziś. Mianowicie było to jakieś 10 lat temu, kiedy mieszkałam jeszcze w innym mieszkaniu, razem z rodzicami i dziadkami:) W starym mieszkaniu również miałam swój pokój obok sypialni rodziców ale kiedy dziadków nie było w domu (bo byli u rodziny) to spałam w ich pokoju bo był tam telewizor

Pokój ten był już o wiele bardziej oddalony od sypialni rodziców (min. dwoma przedpokojami). Przechodzę już do rzeczy. Budzę się w nocy, wstaję, idę do toalety, wracam i kładę się spowrotem do łóżka, włąściwie to była to złóżona kanapa. Po położeniu się , na drugiej stronie kanapy zobaczyłam postać mojej mamy, kucającej i patrzącej na mnie. Patrzyłam na nią wtedy przez chwile, może dlatego, że była to noc i byłam zmęczona to nie wzbudziło to we mnie na początku strachu. Sytuacja zmieniła się jednak kiedy postać zaczęła się podnosić (z pozycji kucającej) i tak jakby skoczyła w moim kierunku (coś w tym stylu, ciężko to opisać), dodam, że w momencie gdy się podnosiła to wyciągneła ręce w moim kierunku, może zabrzmi to trochę dziwnie ale w tym rówież momencie palce na jej dłloniach zamieniły się w coś na kształt szponów... Powiem szczerze, że od tamtego momentu w moim życiu, mogę z ręką na sercu powiedzieć, że wiem, co to znaczy być zalanym zimnym potem ze strachu
W ramach ciekawostki dodam, że odwróciłam się wtedy w kierunku zejścia z kanapy jednak strach spowodował paraliż i nie mogłam się ruszać, straciłam również głos, choć próbowałam krzyczeć (wołałam mame, tą prawdziwą). Nie wiem kiedy zasnęłam bo nic więcej nie pamiętam. Rano okazało się, że moja mama obudziła się w nocy i słyszała mój głós, oczywiście było to z fizycznego punktu widzenia nie możliwe bo mój krzyk był równy z wydmuchiwaniem powietrza z ust.
Dodam, że ta postać była, delikatnie mówiąc, dość transparentna...
Takie to miałam doświadczenie duchowe heh

...niestety